niedziela, 10 czerwca 2007

Tridacna Crocea - już po niej...


Właśnie straciłem swoją pierwszą Przydacznie :( Tridacna crocea, kupiłem ją tydzień temu w Acroporze w Warszawie. Była fajna, wprowadzałem ją 2 godziny do akwarium, szybko się otworzyła, reagowała prawdiłowo etc etc, wczoraj ucieszylem sie jak schowala plaszcz do muszli bo zobaczyłem , że już ma pierwsze delikatne przyrosty muszli. Dzisiaj rano znalazłem ją leżąca na boku na dnie akwarium, od dołu otwór w którym normalnie powinna być stopa przytwierdzająca przydacznię do skały była po prostu dziura, muszla w środku prawie pusta. Ta przydacznia była mała (jakieś 3cm), myślę, że krab pustelnik musiał jak zwykle jechać jak czołg przez akwa, wspiął się na nią, a że jest większy i ma ciężką muszlę, pewnie pod wpływem ciężaru przydacznia sie oderwała od podłoża i przewróciła się na bok. L.wurdemanni wzięły sie do roboty, L.amboinensis rano skończyly. Wkurzyłem się i to mocno bo po pierwsze jak odchodzilem od akwarium to było coś pomiedzy 1 a 2 w nocy i krab był jakieś 5 cm od przydaczni, po drugie w związku z nocną imprezą w sąsiedztwie nie mogłem spać i jednym uchem slyszałem lekkie stuknięcia w akwarium, brzmiały jak uderzenia muszli kraba o dno albo boczną szybę akwarium, to się już zdarzało. Teraz myślę , że były to odgłosy uderzeń muszli przydaczni o dno. L.wurdemanni są większe i dość silne, musiały wyszarpywać kawałki tkanki, a że przydacznia wytwarza pewnie jakieś enzymy obronne które mogą parzyć drapieżnika to krewetki pewnie atakowały ją dość gwałtownie, czyli wyrwać szybko jak się da bo parzy... Problem polega na tym, że przydacznia oprócz zamknięcia muszli i wydzielenia substancji chemicznych do obrony nie ma nic więcej. Tridacna Crocea jak na złość mają największy otwór przez który wysuwa się stopa (nić), a więc była bardzo duża przestrzeń dla krewetek , aby się dostać do środka. Jak na 7 rano w niedziele, to bardzo zly poczatek dnia...

PS.Na kraba wydalem wyrok śmierci w zawieszeniu , jeszcze jeden taki wybryk i go wrzucę do wrzątku, bedzie miał nowy kolorek. Moge wybaczyć, że przewraca szczepki, korale, przesuwa małe kawałki skały, ale od przydaczni wara...

niedziela, 3 czerwca 2007

Larwy krewetki czyszczącej (Lysmata amboinensis)

Lysmata amboinensis żyje w moim akwarium od kilku miesięcy w liczbie trzech sztuk. Dwie z nich systematycznie noszą ikrę. Ikra początkowo ma kolor zielony z czasem robi się pomarańczowa/jasno brązowa. Do tej pory nie zaobserwowałem w akwarium wyklutych larw. Do wczoraj. Jakąś godzinę po automatycznym wyłączeniu się światła włączyłem je ponownie, żeby zobaczyć jak wygląda akwarium po przemeblowaniu jakie urządziłem w ciągu dnia. Zobaczyłem chmarę małych żyjątek pływających po całym akwarium. Kiedy przyjrzałem się bliżej było jasne , że w końcu trafiłem na dzień kiedy L.amboinensis urodziła młode, do tej pory widziałem larwy tylko na zdjęciach w internecie. Te które zobaczyłem w swoim akwarium miały jakieś 2-3mm długości. Po wyłączeniu cyrkulacji wszystkie zgromadziły się pod powierzchnią wody.












Poniżej krótki filmik kręcony aparatem fotograficznym, miałem problem z ostrością, ale widać larwy.

L.amboinensis dość często i łatwo rozmnaża się w akwariach i pojawienie sie larw tego gatunku nie należy do szczególnie niezwykłych wydarzeń w akwarium. Problem z L.amboinensis polega na tym , że do tej pory sporadycznie udawało się doprowadzić do przekształcenia larwy w dorosłego osobnika w warunkach hodowlanych. Do tej pory nie udało się określić czynnika wyzwalającego tą przemianę. W efekcie larwy tego gatunku kiedy już pojawią się w akwarium są najczęściej traktowane jako żywy pokarm dla innych zwierząt.


Może kiedyś się uda odnaleźć brakujący element i wszystkie te białe kropeczki będą się przekształcały w osobnika jak na fotografii ?







Następny film nakręcony przez jakiegos akwarystę z UK, miał szczęście, udało mu się uchwycić moment wykluwania larw z jaj.