wtorek, 11 listopada 2008

Malediwy (19) - Czy Malediwy znikną pod powierzchnią wody ?

Informacja z onet.pl .

Malediwy nie są pierwszym wyspiarskim krajem strefy tropikalnej, któremu w rezultacie globalnego ocieplenia grozi zniknięcie z mapy lądowej świata.

Artykul poniżej dodatkowo mówi o innych negatywnych zjawiskach zupelnie niewidocznych dla przecietnego turysty przyjeżdżającego tam na urlop.

http://wiadomosci.onet.pl/1860608,441,item.html

Tonące Malediwy szukają miejsca na ziemi.

Nowy prezydent Malediwów chce przenieść w inne miejsce cały swój kraj. Mohamed "Anni" Nasheed, były więzień polityczny, został dziś zaprzysiężony na stanowisko, po wyborczym zwycięstwie, dwa tygodnie temu, nad najdłużej urzędującym przywódcą Azji.
Przejmuje po nim wyspiarski kraj wraz z kilkoma bardzo poważnymi problemami. Największy z nich to możliwość, że Malediwy w ogóle znikną z powierzchni ziemi, zatopione przez wodę, jeśli w wyniku globalnego ocieplenia poziom mórz nadal będzie się podnosił.

Malediwy to archipelag składający się z niemal tysiąca dwustu koralowych wysepek rozrzuconych na morzu na południe i południowy zachód od Indii. Większość tych wysepek położonych jest zaledwie półtora metra nad poziomem morza. Międzyrządowy Panel ONZ do Spraw Zmian Klimatycznych przewiduje, że do końca obecnego wieku poziom wód podniesie się o co najmniej osiemnaście centymetrów. Dlatego Malediwy, cieszące się wielką popularnością wśród turystów między innymi ze względu na swe białe piaszczyste plaże, chcą odłożyć miliard dolarów rocznie z wpływów z turystyki, by kupić nową ojczyznę. - Zainwestujemy w ziemię. Nie chcemy skończyć jako uchodźcy w namiotach, gdy dojdzie już do najgorszego - powiedział Nasheed.

Stolicę Malediwów, Male, już chronią przed morzem specjalne mury, jednak wzniesienie podobnej bariery wokół reszty kraju byłoby zbyt kosztowne. Rząd Nasheeda ujawnił, że poruszył już kwestię "przenosin" z kilkoma państwami świata, i że podeszły do tego pomysłu "ze zrozumieniem". Ziemie należące do Sri Lanki lub Indii byłyby dobrym rozwiązaniem, choćby dlatego, że kraje te mają podobne do Malediwów klimat, kuchnię i kulturę. Pod uwagę brana jest również Australia, ze względu na ogromne niezamieszkane obszary jakie posiada.

Zmiany klimatyczne to jednak nie jedyne wyzwanie stojące przed nowym prezydentem Malediwów. Problemami są także rosnące bezrobocie, korupcja i narkotyki. Według niektórych szacunków po narkotyki sięga aż jedna trzecia młodych mieszkańców Malediwów. Wiele osób obawia się także, że niewielki, świecki kraj, zamieszkały przez trzysta siedemdziesiąt tysięcy Muzułmanów może paść ofiarą islamskich radykałów. We wrześniu ubiegłego roku, w zamachu w Male, za który odpowiedzialnością obarczono islamskich ekstremistów, rannych zostało dwunastu turystów.

- Złożyliśmy wiele obietnic. Obywatele tego kraju oddali nam swe głosy, byśmy mogli te obietnice spełnić - powiedział Nasheed w swym inauguracyjnym wystąpieniu. Zapowiedział, że jego rząd będzie się starał zapewnić każdemu mieszkańcowi opiekę medyczną, a także tak zreformować sektor budowlany, by ceny mieszkań stały się przystępne.

Czterdziestojednoletni Nasheed, który kiedyś pracował jako dziennikarz, był jednym z najbardziej zagorzałych krytyków byłego prezydenta Maumoona Abdula Gayooma, który objął władzę w 1978 roku, i rządził Malediwami przez trzydzieści lat. Wygrał sześć wcześniejszych wyborów prezydenckich, głównie dlatego, że był jednym kandydatem. Nasheed przyznaje, że Gayoom rządził żelazną ręką, nękał dysydentów, gromadził bogactwo, i obsadzał stanowiska w administracji swymi krewnymi i przyjaciółmi. Krytycy Gayooma twierdzą, że jego rząd wprowadził swoisty "apartheid" turystyczny, zakazując mieszkańcom Malediwów wstępu do niemal dziewięćdziesięciu luksusowych kurortów. Krótko przed wyborami, w wyniku przeprowadzonego audytu ujawniono, że rząd Gayooma nie jest w stanie rozliczyć się z milionów dolarów.

W ciągu ostatnich piętnastu lat Nasheed był kilkukrotnie aresztowany i przetrzymywany jako więzień polityczny. Był jednym z pięciu kandydatów, którzy rzucili wyzwanie Gayoomowi w wyborach prezydenckich, które odbyły się dziewiątego października. Gayoom argumentował, że potrzebuje sprawować władzę przez kolejną, siódmą kadencję, by dopilnować, by reformy zostały właściwie przeprowadzone. Krytycy zwracają jednak uwagę, że Gayoom zapoczątkował demokratyczne reformy, i zalegalizował partie polityczne, dopiero po gwałtownych protestach w 2004 i 2005 roku. Nasheed i Gayoom zmierzyli się w drugiej turze wyborów prezydenckich dwudziestego ósmego października. Nasheed zdobył pięćdziesiąt cztery, zaś Gayoom czterdzieści sześć procent głosów.

- Żaden inny obywatel na świecie we współczesnej historii nie doprowadził do tak pokojowej zmiany władzy, i odejścia reżimu rządzącego przez trzydzieści lat - mówił Nasheed w swym inauguracyjnym wystąpieniu. Punktualnie o północy czasu lokalnego Gayoom opuścił urząd prezydencki. - Głęboko żałuję wszelkich działań jakie podejmowałem, i które mogły prowadzić do nierównego i nieuczciwego traktowania, czy niesprawiedliwości wobec któregokolwiek z obywateli Malediwów. Proszę o wybaczenie każdego, kto odczuł na sobie nieuczciwe traktowanie i niesprawiedliwość - powiedział Gayoom w mowie pożegnalnej.

Mieszkańcy Malediwów do rana świętowali na ulicach przejęcie władzy przez nowego prezydenta. Ulice Male zostały udekorowane czerwono – zielonymi flagami państwowymi, i żółtymi flagami Demokratycznej Partii Malediwów Nasheeda. - Nie mogę wręcz uwierzyć w to co się wydarzyło. Ponad połowę swojego życia spędziłem na wygnaniu na Sri Lance - powiedział bliski przyjaciel i powiernik Nasheeda, Mohammed Naseem.